„Jedz mniej a szybciej schudniesz!” Fakt czy mit? Czy faktycznie popularna „Dieta MŻ” oraz inne niskokaloryczne diety działają? Jak to jest?
„Jedz mniej a szybciej schudniesz!”
Mamy lato, na dworze robi się coraz cieplej. Na facebook’u codziennie widzę mnóstwo haseł, motywujących do odchudzania, żeby teraz wziąć się za siebie, to jeszcze zdążysz do wakacji. Trochę przeraża mnie to, ponieważ jestem zwolenniczką podejścia, że formę robimy na LATA, a nie tylko LATO, ale dziś nie o tym piszę. Dziś chcę napisać kilka słów na temat popularnej „diety MŻ” jako szybkiego sposobu na zrzucenie kilku kilogramów, ponieważ wiele osób właśnie się na nią teraz decyduje, aby jak najszybciej schudnąć do wakacji. Ostatnio dostałam też wiadomość od pewnej Pani, która napisała, że ciągle obniża sobie kaloryczność, je coraz mniej, a mimo to nie chudnie. A nawet ma wrażanie, że przytyła, ale boi się wejść na wagę. Czy faktycznie to możliwe? Moja odpowiedź brzmi: Oczywiście, że tak! A dlaczego?
Czym jest podstawowa przemiana materii?
Nasz organizm zużywa dużo energii na podtrzymanie naszych podstawowych funkcji życiowych, jak np. praca mózgu, serca, nerek, wątroby, oddychanie, wydalanie, krążenie krwi itp. Kalorie spalamy nawet gdy śpimy, leżymy czy siedzimy. Co prawda nie jest to bardzo duża ilość kalorii. Jednak w naszym organizmie zachodzą nieustannie różne procesy, które potrzebują energii, żeby wszystko działało poprawnie. Nazywamy to PPM, czyli podstawową przemianą materii. Jest to suma procesów energetycznych, jakie zachodzą w naszym organizmie, gdy my tylko „leżymy i pachniemy”. Każdy ma inne PPM, ale zazwyczaj wynosi ono ok. 1400 kcal, czyli nigdy nie powinno się jeść mniej, ponieważ wtedy procesy zachodzące w naszym organizmie zostaną zachwiane i nie będą zachodziły prawidłowo. A przecież my jeszcze chodzimy, pracujemy, uczymy się, sprzątamy, robimy zakupy itp. Na te czynności życia codziennego również potrzebujemy energii i dodatkowych kalorii. A często jeszcze coraz więcej osób uprawia aktywność fizyczną, która również wymaga od nas siły i też zwiększa zapotrzebowanie kaloryczne.
Potrzebujesz energii, żeby normalnie funkcjonować
Tak więc, jak widzisz, Twój organizm potrzebuje dużo energii, żeby mógł dobrze funkcjonować. Diety 1000 kcal i niskokaloryczne, które dostarczają bardzo mało kalorii są zabójstwem dla metabolizmu, organizmu i samopoczucia. Zapytasz dlaczego? Przecież jeśli będę jadła mniej, to schudnę? Tak, to prawda, żeby schudnąć musimy być na ujemnym bilansie kalorycznym, ale to nie oznacza, że trzeba jeść 1000 kcal. Oczywiście na początku się schudnie i często nawet szybko, ale później już nie będzie tak kolorowo, a zacznie się coraz więcej problemów.
Konsekwencje restrykcyjnych diet
Im dłużej jesteś na diecie głodówkowej organizm zaczyna się bronić, przestawia się na tryb głodowy i zaczyna robić zapasy. Magazynuje tłuszcz w obawie, że nastały ciężkie czasy, tak jak to miało X lat temu, gdy ludzie polowali na mamuty. U nich przeplatały się okresy, w których mieli jedzenia pod dostatkiem z okresami, kiedy głodowali. Wtedy ich organizmy gromadziły tłuszcz, żeby mogli przetrwać. Teraz jest, podobnie to pozostałość po tamtych dawnych czasach. Organizm nie widzi tego, że sklepy są pełne półek z jedzeniem. Gdy drastycznie zmniejszasz mu ilość dostarczanego jedzenia on zaczyna gromadzić tłuszcz, żeby przetrwać. Gdy ograniczasz organizmowi coraz bardziej kalorie, on spowalnia przemianę materii i wolniej spala pożywienie, które mu dostarczasz. Organizm musi oszczędzać energię na inne procesy życiowe, ponieważ ma mało energii z pożywienia. A wiec jesz mniej i spalasz jeszcze wolniej. Wtedy powiedzenie, że ktoś tyje od przysłowiowego liścia sałaty może stać się faktem 😉 Zmniejszenie ilości pożywienia powoduje spowolnienie metabolizmu i gromadzenie zapasów na czarną godzinę.
Ciągły głód – wróg odchudzania
Gdy jesz mniej niż potrzebujesz, czujesz się ciągle głodny. To nie sprzyja odchudzaniu, na redukcji nie można czuć głodu. Dodatkowo pogarsza się wtedy samopoczucie, nie można się skupić na pracy, odczuwa się brak sił, nie ma się ochoty na zabawę i często towarzyszą temu bóle głowy i rozbicie psychiczne. Na pewno zgodzisz się z twierdzeniem: „Człowiek głodny = człowiek zły?” 😀 Często również ludzie nie kończą takiej diety, ponieważ są po prostu głodni, osłabieni i nie dają rady już tak dłużej funkcjonować. Diety niskokaloryczne i MŻ często kończą się niepowodzeniem i dodatkowo frustracją. Nikt nie jest w stanie normalnie funkcjonować jedząc bardzo mało. Ponadto brak oczekiwanych efektów i pogarszający się nastrój sprawiają, że po takiej głodówce wielu ludzi po prostu rzuca się na jedzenie. Utracone kg wracają, często nawet podwójnie. A organizm je magazynuje w obawie przed kolejnym okresem „głodu”. I tak powstaje błędne koło
Co chcesz tracić?
Jeśli podczas takiej głodówki stracisz klika kilogramów to zazwyczaj nie jest to tłuszcz, którego chcesz się tak bardzo pozbyć, ale woda i mięśnie. I to właśnie utrata mięśni jest dla Ciebie najgorszą stratą, ponieważ to dzięki mięśniom napędza się metabolizm. Im mamy ich więcej, tym mamy szybszą przemianę materii i możemy więcej jeść nie tyjąc. Konsekwencją „diety MŻ” zawsze jest efekt jojo. I jeśli to jest „tylko” jojo to jeszcze nie jest tak źle, ale zazwyczaj kilogramów wraca jeszcze więcej niż się straciło. Dodatkowo powracają do nas kilogramy tłuszczu, a to co utraciliśmy to były mięśnie. Więc Twoje restrykcyjne wyrzeczenia zakończyły się klęską i to z wielką strata dla Twojego organizmu.
Nie tylko ilość, ale też jakość
Ponadto spożywanego pożywienia nie należy przeliczać tylko na ilość kcal, ale ważne jest to, co wartościowego dostarczamy mu z pożywieniem, chodzi tu o białka, tłuszcze, węglowodany, a także witaminy i składniki mineralne, które są niezbędne, żeby w Twoim organizmie zachodziły wszystkie niezbędne procesy i prawidłowo przebiegały reakcje. Gdy organizmowi zabraknie któregoś z tych elementów pojawiają się problemy ze zdrowiem, które potem często ciężko jest odwrócić. Przykładowo obniżają się hormony tarczycy, które są w dużej części odpowiedzialne za odchudzanie. Mięśnie są zużywane do wytworzenia glukozy, zostaje nadmiernie wytwarzany kortyzol i zaczynają się różne problemy hormonalne itd. Ponadto przy takiej diecie możesz zapomnieć o ładnym umięśnionym ciele, jędrnej i elastycznej skórze bez cellulitu.
Zadbaj o siebie!
Bardzo często się też zdarza, że wiesz już o wymienionych przeze mnie wyżej podpunktach, ale nie potrafisz przestawić myślenia i poukładać sobie tego w głowie. Największy problem w tym wszystkim dotyczy właśnie ludzkiej psychiki. Ludziom ciężko jest zrozumieć, że powinni jeść. Dobrze jeść, żeby organizm poprawnie funkcjonował. W swojej podświadomości mają zakodowane, że jeśli zjedzą więcej, to przytyją. Tu trzeba zmienić swoje myślenie, co wcale nie jest proste. Żeby schudnąć nie wolno jeść 1000 kcal. Wiele kobiet chudnie jedząc 2000 czy 2500 kcal. Ważne, żeby był odpowiedni deficyt kaloryczny. A co jeszcze ważniejsze odpowiedni podział makroskładników dopasowany indywidualnie do osoby. Wtedy odchudzanie może być przyjemnością, a nie katorgą psychiczną. Na odpowiednio zbilansowanej diecie nie czuje się głodu. To powoduje, że mamy dobry nastrój, a dodatkową motywacją są utracone kilogramy tłuszczu, a nie mięśni. Tego wszystkiego trzeba się jednak nauczyć. Przestawić myślenie, że to nie tylko ilość, ale jakość, rodzaj i odpowiedni dobór jedzenia zapewnia nam wymarzoną sylwetkę.
Tylko teraz nie należy wpadać ze skrajności w skrajność. Moje ulubione hasła to: umiar i rozsądek we wszystkim!
A więc jedz mądrze, jedz dobrze i ciesz się jedzeniem! To paliwo dla Twojego organizmu. Jeśli chcesz nim dłużej pojeździć, musisz go dobrze nakarmić i dbać o niego. A w dobrej formie będzie Ci służył całe lata! 😉
Potrzebujesz indywidualnego wsparcia?
Jeśli czujesz, że potrzebujesz indywidualnego wsparcia, czujesz się zagubiona, możesz umówić się na konsultację ze mną. Dokładnie przeanalizujemy Twoją sytuację zdrowotną, objawy i samopoczucie. Zobaczymy, czego potrzebujesz. Wyznaczymy odpowiednie kierunki i wdrożymy właściwe dla Ciebie działania.
Ja nie nadaję się na restrykcyjne diety ograniczające jedzenie, bo jeść lubię. Jeśli więc chcę się pozbyć kilogramów, to stawiam raczej na ruch + drobne zmiany w jadłospisie. Diety cud to nie dla mnie.
Oczywiście, bo nie ma diety cud! A ruch i zmiana nawyków żywieniowych to idealne połączenie 😉
Czy są jakieś sposoby na rozkręcenie, pobudzenie metabolizmu po takiej głodówce? Ale aby uniknąć efektu jojo, bez liczenia kcal?
Oczywiście, że są. Tylko wymaga to również czasu i cierpliwości. To, co się popsuło przez „głodówkę”, nie jest łatwo i szybko naprawić. Tu nie są ważne kalorie, ale kluczowe jest stopniowe wychodzenie z takiej „głodówki”, stopniowe zwiększanie ilości pożywienia, a przede wszystkim odpowiednie rozłożenie posiłków w ciągu dnia i właściwe rozłożenie w diecie białka, tłuszczów i węglowodanów.
To co tak naprawdę robić, żeby stracić nadmiar kg?
Odżywiać się odpowiednio do swojego zapotrzebowania, stanu zdrowia, stylu życia, aktywności fizycznej. Zrobić badania, żeby sprawdzić czy nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Wybierać produkty dobrej jakości. To temat rzeka, nie da się w kilku słowach w komentarzu napisać. Musi to być indywidualnie dostosowane do danej osoby, podstawy są zazwyczaj dla wszystkich takie same – opisałam je na blogu w jednym z artykułów, ale reszta mu być już zindywidualizowana pod daną osobę.
Dziękuję za odpowiedź… 😉 … Pod jakim tytułem na blogu poszukać tego artykułu? Nie chcę zadawać kolejnych pytań przed przeczytaniem – być może są tam zawarte odpowiedzi i niepotrzebnie bym zaśmiecał 😉
Tutaj w tych 2 artykułach wymieniłam takie podstawowe zasady, które warto, żeby każdy stosował. A potem dopiero wprowadza się dopasowane indywidualnie zabiegi dietetyczne 😉
https://apetytnazycie.com.pl/2016/11/03/21-krokow-do-lepszego-samopoczucia-i-zdrowszego-wygladu/
https://apetytnazycie.com.pl/2017/01/01/proste-zmiany-na-nowy-rok/
Super. Dziękuję bardzo 😉
Fajny tekst. Niestety każdy jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Osobiście uważam, że podstawa to zdrowa zbilansowana dieta z ujemnym bilansem kalorycznym. Do tego wytrwałość i ruchy 🙂
Ja chyba wpadłem w takie błędne koło, że małe ilości jedzenia lub mało jedzenia, a były to ilości typu 500-1000kcal dziennie lub właśnie głodowki, spowodowało to, że miałem optymalną wagę 73-75kg, a teraz mam pod 80kg i łapie się za głowę. Może nie mam aż tak mocno fizycznej pracy, zależy od dnia, ale do tego mam bieganie i zaczynałem się zastanawiać, co się dzieje, bo to niemożliwe, że przy 40 latach nagle opuścił mnie nie wiadomo jak metabolizm, plus dopalacze tłuszczu, które jakby nie dawały rady, a miałem już różne formy w życiu, od mieśni po tłuszcz i teraz opanowuje mnie znowu to drugie, ale zakładam, że właśnie winowajcą jest brak jedzenia lub jedzenia go mało i czucie głodu, a czytam, że to wszystko błąd. Podstawowe czynności życiowe, to jak Pani napisała dla organizmu ok. 1400kcal (gdzie ja na tym kończyłem albo pewnie przyjmowałem mniej, ale czasem i więcej z czymś niezdrowym, ale raczej dni gdzie jem za mało mam więcej i to zdecydowanie). Dopiero od 1400kcal, zaczyna się wydatek energetyczny i jak ja chcę organizm pobudzić na wydatek, przy utracie powiedzmy na bieganiu 500-1000kcal już w zasadzie nic nie jeść. Zakładam, że właśnie organizm robi zapasy tłuszczu i mnie oblewa. Oczywiście każdy jest inny, ale po prostu ja muszę zacząć ogólnie normalnie jeść i wrócić do kilkumiesięcznego procesu z tym, aby zjechać gdzieś w okolice 70-75kg, bo tyle mi się co najmniej marzy przy bieganiu. Do dzieła!!!
Dodaj komentarz